A takie tam z balu magisterskiego;) co tu dużo gadać - było super! stopy dostały w kość, 8 godzin tańca dało się we znaki;)
Sins of Black
3/23/2015
2/21/2015
:)
Na samym początku chciałabym serdecznie podziękować za głosy oddane na mnie - jest mi bardzo miło, że mnie wspieracie, co wiele dla mnie znaczy:) nie udało mi się wygrać, ale wielkim plusem jest zebranie nowych doświadczeń pozwalających na uniknięcie w przyszłości pewnych błędów (albo ich powtórzenie haha). Warto spróbować w życiu wszystkiego - nie będzie okazji do mówienia 'a jednak mogłam to zrobić'. Nic samo się nie osiągnie (niestety).
Kolejna nowina: udało mi się zdobyć stypendium Ministra:) Rektora z resztą też;) kosztowało mnie to wiele wysiłku i w czasie w którym niektórzy mogli pozwolić sobie na labę ja ostro zachrzaniałam, ale cel osiągnięty. Konferencje na które jeździłam zaowocowały nowymi znajomościami, nową wiedzą. Poznałam wiele nowych miejsc. Wrocław pokochałam 2 lata temu i za każdym razem wracam tam z przyjemnością nie tylko ze względu na urok miasta, ale także poznanych tam cudownych ludzi:)
Buziaki!
Kolejna nowina: udało mi się zdobyć stypendium Ministra:) Rektora z resztą też;) kosztowało mnie to wiele wysiłku i w czasie w którym niektórzy mogli pozwolić sobie na labę ja ostro zachrzaniałam, ale cel osiągnięty. Konferencje na które jeździłam zaowocowały nowymi znajomościami, nową wiedzą. Poznałam wiele nowych miejsc. Wrocław pokochałam 2 lata temu i za każdym razem wracam tam z przyjemnością nie tylko ze względu na urok miasta, ale także poznanych tam cudownych ludzi:)
Buziaki!
1/08/2015
taaaaki spam!;)
No to rok 2015 zacznę od... spamu!
Rok 2014 był dla mnie rokiem pełnym szaleństw. Przestałam zastanawiać się nad każdą decyzja i wyszłam na tym świetnie. Nie to, że polecam zawsze pełen spontan (ale w 99,9% jednak polecam).
Osiągnęłam sporo w życiu zarówno prywatnym, jak i uczelnianym (ale o tym w kolejnym poście, ha!).
ale to własnie sukcesy na arenie osobistej napawają mnie największą radością - poznałam nowych ludzi, którzy wnieśli do mojego życia powiew świeżości. Otworzyli mi oczy. Oczywiście nowe znajomości, nie sprawiły, że zapomniałam o starych przyjaciołach. W życiu, doceniłam ich jeszcze bardziej.
Jako, że to mój ostatni rok studiów (a może tak doktoracik haha?) to chciałabym ten czas wykorzystać jak najlepiej. I przy okazji pozostawić coś po sobie.
Jako, że reprezentuje moje koło naukowe w konkursiku to proszę Was o małe wsparcie w formie głosiku oddanego na mnie! z góry dzięki!
Instrukcja;):
1.Polubić profil Grupa PZU Kariera na facebooku
2. Byłoby mi bardzo miło gdybyście przekazali głos mnie czylii: Annie Pomiankowską-Wronkę ;)
https://www.facebook.com/pzukariera/app_256502417841137
Buziaki!
Rok 2014 był dla mnie rokiem pełnym szaleństw. Przestałam zastanawiać się nad każdą decyzja i wyszłam na tym świetnie. Nie to, że polecam zawsze pełen spontan (ale w 99,9% jednak polecam).
Osiągnęłam sporo w życiu zarówno prywatnym, jak i uczelnianym (ale o tym w kolejnym poście, ha!).
ale to własnie sukcesy na arenie osobistej napawają mnie największą radością - poznałam nowych ludzi, którzy wnieśli do mojego życia powiew świeżości. Otworzyli mi oczy. Oczywiście nowe znajomości, nie sprawiły, że zapomniałam o starych przyjaciołach. W życiu, doceniłam ich jeszcze bardziej.
Jako, że to mój ostatni rok studiów (a może tak doktoracik haha?) to chciałabym ten czas wykorzystać jak najlepiej. I przy okazji pozostawić coś po sobie.
Jako, że reprezentuje moje koło naukowe w konkursiku to proszę Was o małe wsparcie w formie głosiku oddanego na mnie! z góry dzięki!
Instrukcja;):
1.Polubić profil Grupa PZU Kariera na facebooku
2. Byłoby mi bardzo miło gdybyście przekazali głos mnie czylii: Annie Pomiankowską-Wronkę ;)
https://www.facebook.com/pzukariera/app_256502417841137
Buziaki!
12/10/2014
Koniec z zastojem (chyba:P) !
Hej kochani!
Dawno mnie tu nie było. No dobra, bardzo dawno. Do tego stopnia dawno, że niektórzy zaczęli się pytać czy nie prowadzę czasem kwartalnika. Wzięłam sobie to do serca, jednak zamiast wziąć się w garść, to nadal obijałam się. A teraz nawet kwartalnikiem tego nie można nazwać, bo od publikacji ostatniego posta minęło pół roku. Pomimo braku aktywności na blogu, śledziłam bacznie Wasze poczynania. Tak, tak - moje milczenie nie wynika z braku zainteresowania. Brakiem czasu też się nie będę wymigiwać, bo dla chcącego nic trudnego.Po prostu przepadłam, żyłam w innym świecie.Ale tak pozytywnie przepadłam. Zregenerowałam siły i wrócę ze zdwojoną siłą (mam nadzieję). W tym roku jest tak dobrze, że nawet nie narzekam na totalny chłód panujący na Warmii/Mazurach)- tak często przemieszczam się, że sama nie wiem gdzie jest zimniej. Przepraszam Was cholernie! Szczególne przeprosiny należą się Oleńce (http://myfakeplantsdied.blogspot.com/), której OBIECAŁAM wielki come back...Jest mi tak wstyd, że nie dotrzymywałam słowa. Ale wyrażam skruchę i naprawiam swój błąd małymi kroczkami:*
Lipiec i połowa sierpnia minęły pod znakiem pobytu w Madrycie. Kolejnym z resztą. Nie chciało się wracać- ciepełko, atmosfera, pyszne żarełko. Miód, malina;)
Wrzesień przebimbałam. Bez dwóch zdań. Nie wiedziałam nawet, że potrafię być tak leniwa.
Październik- mój wielki i przez moment bolesny powrót do rzeczywistości. Studia, ranne wstawanie, nauka, pisanie pracy magisterskiej ( a jeszcze niedawno biadoliłam o pisaniu licencjatu). Zauważyłam jednak więcej plusów niż minusów. Spotkania z przyjaciółmi, pogłębianie wiedzy, poszerzanie horyzntów myślowych (jak to pięknie brzmi!), nagrody (stypendium, ach, stypendium!). Pierwszy raz w życiu widzę, że to do czego tak bardzo dążyłam jest tak bliskie spełnienia. Ciężka praca została nagrodzona. Przyszedł więc czas na wyznaczenie nowych celów. Coraz mniej przeraża mnie przyszłość. Zamiast zamartwiać się tym co będzie za rok, korzystam z przytrafiających się okazji i wykorzystuje je do cna. Bo nic samo nie przyjdzie.
Czasem takie aspekty jak zmiana towarzystwa czy nastawienia do życia są kluczem do innego życia. Lepszego, szczęśliwszego. Nie warto babarać się w przeszłości. Zazwyczaj inni nie pamiętają już dawno tego, co odstawiliśmy misiąc wcześniej, a co powiedzieć rok lub dwa. Przestałam rozmyślać godzinami o głupotach. Interpretować swoje zachowania sprzed wieków (to się rozkręciłam), analizować co mogło się stać gdybym. Mogę nawet powiedzieć, że trochę wydoroślałam (ale tylko trochę).
Gorące buziaki na te zimne dni kochani!Powracaaaam!
Dawno mnie tu nie było. No dobra, bardzo dawno. Do tego stopnia dawno, że niektórzy zaczęli się pytać czy nie prowadzę czasem kwartalnika. Wzięłam sobie to do serca, jednak zamiast wziąć się w garść, to nadal obijałam się. A teraz nawet kwartalnikiem tego nie można nazwać, bo od publikacji ostatniego posta minęło pół roku. Pomimo braku aktywności na blogu, śledziłam bacznie Wasze poczynania. Tak, tak - moje milczenie nie wynika z braku zainteresowania. Brakiem czasu też się nie będę wymigiwać, bo dla chcącego nic trudnego.Po prostu przepadłam, żyłam w innym świecie.Ale tak pozytywnie przepadłam. Zregenerowałam siły i wrócę ze zdwojoną siłą (mam nadzieję). W tym roku jest tak dobrze, że nawet nie narzekam na totalny chłód panujący na Warmii/Mazurach)- tak często przemieszczam się, że sama nie wiem gdzie jest zimniej. Przepraszam Was cholernie! Szczególne przeprosiny należą się Oleńce (http://myfakeplantsdied.blogspot.com/), której OBIECAŁAM wielki come back...Jest mi tak wstyd, że nie dotrzymywałam słowa. Ale wyrażam skruchę i naprawiam swój błąd małymi kroczkami:*
Lipiec i połowa sierpnia minęły pod znakiem pobytu w Madrycie. Kolejnym z resztą. Nie chciało się wracać- ciepełko, atmosfera, pyszne żarełko. Miód, malina;)
Wrzesień przebimbałam. Bez dwóch zdań. Nie wiedziałam nawet, że potrafię być tak leniwa.
Październik- mój wielki i przez moment bolesny powrót do rzeczywistości. Studia, ranne wstawanie, nauka, pisanie pracy magisterskiej ( a jeszcze niedawno biadoliłam o pisaniu licencjatu). Zauważyłam jednak więcej plusów niż minusów. Spotkania z przyjaciółmi, pogłębianie wiedzy, poszerzanie horyzntów myślowych (jak to pięknie brzmi!), nagrody (stypendium, ach, stypendium!). Pierwszy raz w życiu widzę, że to do czego tak bardzo dążyłam jest tak bliskie spełnienia. Ciężka praca została nagrodzona. Przyszedł więc czas na wyznaczenie nowych celów. Coraz mniej przeraża mnie przyszłość. Zamiast zamartwiać się tym co będzie za rok, korzystam z przytrafiających się okazji i wykorzystuje je do cna. Bo nic samo nie przyjdzie.
Czasem takie aspekty jak zmiana towarzystwa czy nastawienia do życia są kluczem do innego życia. Lepszego, szczęśliwszego. Nie warto babarać się w przeszłości. Zazwyczaj inni nie pamiętają już dawno tego, co odstawiliśmy misiąc wcześniej, a co powiedzieć rok lub dwa. Przestałam rozmyślać godzinami o głupotach. Interpretować swoje zachowania sprzed wieków (to się rozkręciłam), analizować co mogło się stać gdybym. Mogę nawet powiedzieć, że trochę wydoroślałam (ale tylko trochę).
Gorące buziaki na te zimne dni kochani!Powracaaaam!
5/07/2014
Kiedy powiem sobie dość...
... a ja wiem, że to już niedługo. To niedługo nastąpiło jakiś miesiąc temu. Szczerze mówiąc wcale nie czekałam na ten moment. Ba, jak zawsze wyszłam z założenia, że wszystko będzie okey i muszę jedynie przeczekać ten fatalny dla mnie okres. Pomyślałam sobie, że nie powinnam podejmować pochopnych decyzji. Doszłam także do wniosku, że warto dawać ludziom dziesięć tysięcy szans tylko po to, by oni mogli je ZMARNOWAĆ. No właśnie. Chyba to właśnie ta dziesięć tysięcy pierwsza szansa przeważyła. Złamała mnie całkowicie. Sprawiła,że zrozumiałam, że czas zakończyć pewne znajomości (jakiś czas temu nazwałabym tą znajomość przyjaźnią). W końcu dotarło do mnie, że przyjaciele nie wykorzystują człowieka do cna i nie traktują jak niepotrzebnej zabawki, gdy tylko im się znudzisz/ nie przydasz do czegoś. Przyjaciele nie będą cię olewać przez kilka miesięcy. Przyjaciele nie napiszą ci, że nie odzywali się do ciebie, bo CHOĆ RAZ POMYŚLELI TYLKO O SOBIE ( jakby nie robili tego cały czas). I chyba to zdanie przeważyło.
Wpadłam na genialny pomysł - ja też zaczęłam myśleć o sobie. Może nie tak egoistycznie, ale jednak. Jedna chwila, a zmieniła moje postrzeganie świata. Doceniłam jeszcze bardziej te osoby, które są przy mnie bez względu wszystko i zaczęłam doceniać... siebie. Przestałam przejmować się błahostkami i KRETYNAMI, którzy wysysali ze mnie cała energię. Teraz czuję, że żyję pełnią życia i nie boję się zmian.
Subskrybuj:
Posty (Atom)